Ostatnim razem, kiedy tu byłam, krzyknęłam "Czekam na śnieg!".
Teraz z niecierpliwością wyczekuję wiosny.
Chciałam wrócić wcześniej, nie wiedziałam jednak co napisać po tak długiej przerwie. Wszystko było przeciwko mnie ;-). Dwie karty pamięci w aparacie, które umarły wraz ze wszystkimi świątecznymi pysznościami na nich zapisanymi. Później przygotowania do sesji zimowej, sesja, ferie i początek semestru. I tak odkładałam powrót na bloga, cały styczeń, luty, marzec...
W końcu pomyślałam, że wystarczy. Dalej nie wiem co tu napisać, zwyczajnie mi głupio, że tak zaniedbałam moje "dziecko" ;-).
Ale do roboty!
W końcu i miseczki doczekały się swojego miejsca na blogu. Zrobiłam je rok temu na Wielkanoc, ale nie opublikowałam, bo uznałam, że po świętach nie ma już sensu pokazywać zdjęcia ze święconką w tle ;). Teraz jest na nie idealny czas.
Teraz z niecierpliwością wyczekuję wiosny.
Chciałam wrócić wcześniej, nie wiedziałam jednak co napisać po tak długiej przerwie. Wszystko było przeciwko mnie ;-). Dwie karty pamięci w aparacie, które umarły wraz ze wszystkimi świątecznymi pysznościami na nich zapisanymi. Później przygotowania do sesji zimowej, sesja, ferie i początek semestru. I tak odkładałam powrót na bloga, cały styczeń, luty, marzec...
W końcu pomyślałam, że wystarczy. Dalej nie wiem co tu napisać, zwyczajnie mi głupio, że tak zaniedbałam moje "dziecko" ;-).
Ale do roboty!
W końcu i miseczki doczekały się swojego miejsca na blogu. Zrobiłam je rok temu na Wielkanoc, ale nie opublikowałam, bo uznałam, że po świętach nie ma już sensu pokazywać zdjęcia ze święconką w tle ;). Teraz jest na nie idealny czas.
Przedstawiam Wam zatem włoskie miseczki chlebowe (przepis znalazłam u Dorotus). Prezentują się moim zdaniem całkiem ciekawie, na pewno lepiej niż nudny talerz wypełniony zupą. Dorotus poleca napełnianie ich gęstymi zupami, ale biały barszcz też będzie ok. Miseczki nie przemakają szybko - u mnie nie przeciekały wcale, ale może to kwestia tempa jedzenia ;-)). Jak dla mnie jedyną ich wadą jest... smak. Niestety, zupełnie nie dla mnie, ale spodziewałam się tego, że mają pełnić funkcję głównie ozdobną.
Składniki na około 7-8 miseczek*:
2,5 szklanki letniej wody
2 łyżeczki soli
2 łyżki oleju
7 szklanek mąki pszennej**
1 łyżka mąki kukurydzianej (żółtej)***
1 białko
1,5 łyżki suchych drożdży (18 g suchych lub 36 g świeżych)
Ponadto:
1 żółtko roztrzepane z 1 łyżką wody do posmarowania
Drożdże świeże rozpuścić w letniej wodzie (suche wystarczy wymieszać z mąką). Odstawić na 10 minut. Dodać pozostałe składniki i wyrobić elastyczne, gładkie ciasto (można mikserem z hakiem do ciasta drożdżowego). Odłożyć, przykryte lnianym ręcznikiem, w ciepłe miejsce, do podwojenia objętości.
Po tym czasie ciasto krótko zagnieść i podzielić na 7-8 części. Uformować bułki, ułożyć na blaszce w sporych odstępach (nie powinny się zetknąć), oprószyć mąką, przykryć, odstawić do ponownego wyrośnięcia na 30 minut (powinny podwoić objętość).
Przed samym pieczeniem warto posmarować żółtkiem roztrzepanym z 1 łyżką wody.
Piec w temperaturze 200ºC przez około 15 minut, do złotego koloru. Lekko przestudzić na kratce. Nożem z piłką odciąć górę i wydrążyć. Nałożyć nadzienie i podawać.
2,5 szklanki letniej wody
2 łyżeczki soli
2 łyżki oleju
7 szklanek mąki pszennej**
1 łyżka mąki kukurydzianej (żółtej)***
1 białko
1,5 łyżki suchych drożdży (18 g suchych lub 36 g świeżych)
Ponadto:
1 żółtko roztrzepane z 1 łyżką wody do posmarowania
Drożdże świeże rozpuścić w letniej wodzie (suche wystarczy wymieszać z mąką). Odstawić na 10 minut. Dodać pozostałe składniki i wyrobić elastyczne, gładkie ciasto (można mikserem z hakiem do ciasta drożdżowego). Odłożyć, przykryte lnianym ręcznikiem, w ciepłe miejsce, do podwojenia objętości.
Po tym czasie ciasto krótko zagnieść i podzielić na 7-8 części. Uformować bułki, ułożyć na blaszce w sporych odstępach (nie powinny się zetknąć), oprószyć mąką, przykryć, odstawić do ponownego wyrośnięcia na 30 minut (powinny podwoić objętość).
Przed samym pieczeniem warto posmarować żółtkiem roztrzepanym z 1 łyżką wody.
Piec w temperaturze 200ºC przez około 15 minut, do złotego koloru. Lekko przestudzić na kratce. Nożem z piłką odciąć górę i wydrążyć. Nałożyć nadzienie i podawać.
* z przepisu wychodzi 6 naprawdę dużych miseczek
** wyjątkowo szklanka o pojemności 235 ml
*** jeśli nie macie, można pominąć
** wyjątkowo szklanka o pojemności 235 ml
*** jeśli nie macie, można pominąć
Kasiu, jak zawsze rewelacyjny pomysł! Nie wiem niestety czy podołam...
OdpowiedzUsuńPojawi się może jakaś babka przed Wielkanocą jeszcze?
Buziaki :*
Właśnie nie jestem pewna, bo w tym roku chyba znowu upiekę cytrynową, która jest już na blogu :)
UsuńWygląda naprawdę świetnie :)
OdpowiedzUsuńBjedrono, jak się cieszę,że Cię widzę! Miseczki cudne, ja bym w nich żurek podała, świetna sprawa. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że teraz już zostaniesz na blogu.
Pozdrawiam.
Majanko, cieszę się, że się cieszysz! Jutro czeka mnie nadrabianie zaległości na blogach, u Ciebie to pewnie ze 100 przepisów się pojawiło od czasu mojej nieobecności :)
Usuń