Od dłuższego czasu towarzyszyło mi dziwne uczucie. Tego typu, że coś bym zjadła, ale nie wiem co. Mam na coś ochotę, ale nie umiem tego sprecyzować. Bardzo mnie to męczyło i denerwowało, ale w końcu odkryłam, czego domaga się mój żołądek. Czekolady. W hurtowej ilości. Ale nie jakiegoś tam batonika, herbatnika w czekoladzie czy po prostu tabliczki z nadzieniem.
W końcu zobaczyłam na Kwestii Smaku GO - spełnienie moich czekoladowych fantazji. Czekałam więc ze zniecierpliwieniem na weekend, kiedy pojadę do domu i będę mogła coś upiec. Dni mijały, ochota na tort też... Obudziłam się dziś z myślą, że zjadłabym coś czekoladowego, ale zdecydowanie mniej pracochłonnego niż "Ciasto doskonałe". Kilka sekund później pomyślałam, że jednak ograniczę się tylko do małego dodatku czekolady. Zabrałam się za muffinki, zwyczajne, waniliowe. Otworzyłam lodówkę, już sięgałam po mleko i zobaczyłam pół butelki ajerkoniaku. Szkoda mi się go zrobiło, stał sobie tak samotnie między kremówką a mlekiem, na pewno się zgubił i postanowiłam znaleźć mu bardziej odpowiednie miejsce ;-). W babeczkach na przykład :-).
Składniki na 12 babeczek:
125 g miękkiego masła
3/4 szklanki cukru
kilka kropli aromatu waniliowego
2 jajka
1 i 3/4 szklanki mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 szklanki mleka
3/4 szklanki cukru
kilka kropli aromatu waniliowego
2 jajka
1 i 3/4 szklanki mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 szklanki mleka
1/2 szklanki ajerkoniaku
Utrzeć masło z cukrem i aromatem na białą i puszystą masę (przez około 15 minut). Ciągle miksując, dodawać po jednym jajku. Wymieszać na jednolitą masę z przesianą mąką i proszkiem do pieczenia (można mikserem na małych obrotach), dodając ją łyżkami na przemian z mlekiem. Na końcu dodać ajerkoniak i dokładnie wymieszać.
Blaszkę do muffinek wyłożyć papilotkami. Nakładać ciasto do wgłębień, mniej więcej do połowy.
Babeczki piec przez 20 minut w 170 stopniach.
Blaszkę do muffinek wyłożyć papilotkami. Nakładać ciasto do wgłębień, mniej więcej do połowy.
Babeczki piec przez 20 minut w 170 stopniach.
Wyciągnąć z blaszki, ostudzić.
* do środka włożyłam po kawałeczku czekolady
Mus czekoladowy:
400ml zimnej kremówki 30% lub 36%
200g gorzkiej czekolady
Czekoladę pokroić na kawałki, roztopić w kąpieli wodnej (do małego garnuszka nalać trochę wody, postawić na małym ogniu. Na wierzch garnka postawić miseczkę z czekoladą, tak by nie dotykała wody, mieszać, aż się rozpuści). Ostudzić.
Ubić zimną kremówkę na sztywną pianę, wymieszać z roztopioną czekoladą. Schłodzić w lodówce przez 0,5 - 1h. Masę włożyć do rękawa cukierniczego i wyciskać na ostudzone babeczki (lub po prostu wykładać mus łyżką). Przechowywać w lodówce, najlepiej smakują zimne.
Widzę, że miałyśmy dziś identyczne potrzeby - ja też piekłam babeczki z kremem, tylko na odwrót - kakaowo - czekoladowe z masą ajerkoniakową :)
OdpowiedzUsuńWyglądają jak z obrazka... tylko, że lepiej :). Z chęcią bym opędzlował z jedną!
OdpowiedzUsuńależ ten mus mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńBasiu, kubkom smakowym też by się spodobał ;-)
OdpowiedzUsuńgenialne kuszą być te babeczki, muszę wypróbować przepis bo u mnie w barku też stoi samotna butelka adwocata :)
OdpowiedzUsuńmam też samotną butelkę rahmaninowa melonowego i zero pomysłu do czego go wykorzystać (jak dla mnie do picia za słodki) ale może ty masz jakiś pomysł:) pozdrawiam
Oj pyszny taki muffin, tyle w nim dobroci, adwokatowy smak i ten mus, no bajka :)
OdpowiedzUsuńSuper przepis :) robiłam je dzisiaj z dodatkiem czereśni i troszkę innym kremem i wyszły genialnie :)
OdpowiedzUsuńLink do twojego przepisu umieściłam u siebie :)
Pozdrawiam i dziękuję za inspirację :)