Przepis, który powinnam wrzucić już dawno temu, bo jest bezbłędny :-). Calzone to takie troszkę inne pizze, w sam raz na piknik, podróż czy plażę. Nadzienie można skomponować według własnego widzimisię, u dorotus podany jest przepis na farsz z pieczarek, dużej ilości czarnych oliwek i cebuli. Nie przepadam za oliwkami, wymyśliłam więc własną wersję - z kurczakiem.
PS. Pozdrawia Was wakacyjna Bjedrona z poparzonymi od słońca plecami. Pamiętajcie, nie przysypiać na plaży! ;-)
* 450 g mąki pszennej chlebowej
* 1 łyżeczka soli
* 2 łyżeczki drożdży suchych (8 g) lub 16 g świeżych
* 2 łyżki oliwy z oliwek
* 250 ml ciepłego mleka
Mąkę przesiać do miski, dodać sól, wmieszać drożdże (ze świeżymi zrobić wcześniej rozczyn). Zrobić w środku dołek, wlać mleko i oliwę. Wyrobić ciasto, aż będzie miękkie i gładkie; uformować w kulę, naoliwić, umieścić w naczyniu, przykryć ręczniczkiem. Pozostawić do podwojenia objętości (około 1,5 godziny).
Po tym czasie ciasto jeszcze raz wyrobić, podzielić na 4 części. Każdą z nich rozwałkować na koło o średnicy 20 cm. Na połowę każdego koła nałożyć nadzienie, zostawiając około 1 cm wolnego od brzegu. Posypać startym serem. Brzegi posmarować wodą, ciasto zgiąć w połowie, uformować pieroga. Brzegi dobrze skleić. Pierogi ułożyć na blaszce. Posmarować roztrzepanym jajkiem. Nie ma konieczności pozostawiania do kolejnego wyrośnięcia.
Piec w temperaturze 200ºC przez około 25 minut, aż do mocnego zarumienienia, podawać ciepłe.
Nadzienie (wychodzi dużo nadzienia, na podwójną porcję ciasta, bo co to jest 4 calzone? ;) ):
podwójna pierś z kurczaka
2 średniej wielkości cebule, pokrojone w kostkę
2 ząbki czosnku, posiekane
500g pokrojonych pieczarek
5 dużych sparzonych, obranych ze skórki pomidorów, pokrojonych w kostkę
pół puszki kukurydzy
suszona bazylia
dowolna przyprawa do kurczaka (ja użyłam odrobiny grillowej i mieszanki bombay masala)
sól, pieprz, oliwa
+ 300g startego żółtego sera
Kurczaka kroimy w niewielką kostkę, mieszamy w misce z przyprawami i odrobiną oliwy. Na głębokiej patelni rozgrzewamy 3 łyżki oliwy, podsmażamy cebulę i czosnek. Dodajemy przygotowanego kurczaka i smażymy go przez kilka minut. Dodajemy pieczarki i pomidory, dusimy wszystko aż wyparuje większość wody z warzyw. Kolejnym krokiem jest dosypanie kukurydzy i według własnego smaku posolenie, popieprzenie i doprawienie farszu bazylią.
* dodałam też łyżkę sosu worcestershire.
na pewno skorzystam i to w najblizszym czasie:)
OdpowiedzUsuńjuż chyba setny raz przymierzam się do zrobienia calzone... może kiedyś to nastąpi ;) im więcej tych apetycznych zdjęć, tym silniejsze postanowienie za każdym koejnym razem :P
OdpowiedzUsuńŚwietne! Bardoz lubimy calzone :)
OdpowiedzUsuńRobiłąm to calzone i jest wyśmienite ...a nadzionko też komponowałam swoje ....a że mi o nim przypomniałaś to kolejnym razem, gdy nam sie pizzy zachce top będzie calzone:) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu zrobić!
OdpowiedzUsuńbrzmi przepysznie! i tak też wygląda ;-) mniam! trzeba kiedyś zrobić ;-)
OdpowiedzUsuńPrzysniecie na plazy raczej mi nie grozi, bo ja z tych, co piec minut w jednym miejscu nie wyleza :) Mam nadzieje, ze twoje plecy szybko sie wygoja!
OdpowiedzUsuńA calzone uwielbiam. Z kazdym mozliwym nadzieniem.
Nie wiem jak to możliwe, ale nigdy nie jadłam calzone! koniecznie muszę to nadrobić:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie Pizzowe wariacje! Napewno skorzystam z przepisu! :P
OdpowiedzUsuńTo taka piknikowa pizza, ciekawe jakby smakowało na zimno :)
OdpowiedzUsuńBurczymiwbrzuchu, jadłam też na zimno, są równie smaczne, choć na pewno bez ciągnącego się sera to nie to samo.. ;-)
OdpowiedzUsuńooo tak, ser musi się ciągnąć :) to podstawa!
OdpowiedzUsuńAleż apetyczne to calzone...chciałabym by ktoś mi podał taki obiadek ;)
O i to na pewno wykorzystam, bo jak sprawdzony przepis, to nie ryzykuję, że będzie niesmaczne :) Wygląda bosko :)
OdpowiedzUsuńSuper wyszło! Zrobiłam właśnie według twojego przepisu i jestem zachwycona :) Smacznego na Święta :)
OdpowiedzUsuń