Tadaaam, wróciłam! Właściwie to już jakiś czas temu, nawet moje plecy zdążyły zbrązowieć (obyło się bez wylinki ;-) ), ale jakoś nie miałam z czym tu do Was zajrzeć, a z pustymi rękami nie chciałam. Dziękuję za trzymanie kciuków za pogodę - była naprawdę zacna! Chętnie zostałabym nad morzem jeszcze kilka dni, choć przyznam, że trochę tęskniłam za piekarnikiem ;-).
Dziś wieczorem miałam zaplanowanego bardzo miłego gościa, który zawsze grzecznie zjada to co mu zaoferuję ;-). Specjalnie dla Kasi zrobiłam babeczki z dużą ilością jagód. Na dworze upalnie nie jest, więc ubrałam je w fioletowe czapeczki z kremu i ozdobiłam cukrowymi misiami (są strasznie infantylne, ale nie mogłam się powstrzymać :P).
Przepis na babeczki stąd
(12 sztuk)
125 g miękkiego masła
3/4 szklanki cukru
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
2 jajka
1 i 1/4 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 szklanki mleka
+ 1/2 szklanki jagód lub borówek
125 g miękkiego masła
3/4 szklanki cukru
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
2 jajka
1 i 1/4 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 szklanki mleka
+ 1/2 szklanki jagód lub borówek
Piekarnik nagrzać do 160 stopni. Utrzeć miękkie masło z cukrem i wanilią na białą i puszystą masę (miksować przez 15 minut). Dodawać po jednym jajku, jednocześnie dobrze je miksując. Wymieszać na jednolitą masę z przesianą mąką i proszkiem do pieczenia (można mikserem na małych obrotach), dodając ją łyżkami na przemian z wlewanym mlekiem.
Ciasto nałożyć do papierowych papilotek umieszczonych w blaszce z wgłębieniami. Ciasto będzie zajmować ponad połowę objętości papilotki.
Do każdej babeczki wcisnąć w środek jagody (można wmieszać je do ciasta, ale wtedy puszczą sok i zabarwią je na fioletowo...).
Piec przez 20 minut w 160 stopniach i kolejne 10 minut w 170 stopniach, lub do czasu aż wierzch babeczki się zrumieni, a środek będzie upieczony (sprawdzić patyczkiem lub wykałaczką, czy ciasto się nie przykleja).
Krem:
kostka (200g) miękkiego masła
pół szklanki jagód
2 łyżki mleka
230g przesianego cukru pudru
230g przesianego cukru pudru
pół łyżeczki ekstraktu waniliowego
Wszystkie składniki zmiksować na puszystą masę. Udekorować muffinki.
Wyglądają przeuroczo :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPs. zapraszam do mnie na konkurs :)
A ja bym się chętnie na ten krem wpisała! Wygląda przepysznie:):)
OdpowiedzUsuńi jak tu się nie skusic?
OdpowiedzUsuńoch, bajkowe!
Aaaale bym sobie zjadl! Wszystkie te muffiny i niemuffiny masz wspaniale :)
OdpowiedzUsuńPzdr
Pięknie wyglądają! I z tymi misiami im do twarzy:) Cudowne kolorki:)
OdpowiedzUsuńNiesamowite, aż chciałoby się sięgnąć po to cudo :D
OdpowiedzUsuńno ten krem mnie zabil..taki..no normalnie poezja:D
OdpowiedzUsuńPyszności, prezentują się smakowicie :-)
OdpowiedzUsuńomniomnim
OdpowiedzUsuńWygladaja oblednie! A cukrowe misie dodaja im uroku :)
OdpowiedzUsuńŚliczne, na pewno gość zajadał się, bo ja to bym jeszcze do domu z 2 wzięła ;)
OdpowiedzUsuńostatnio pisałam notkę o tym, że cupcakes wychodzą powoli z mody, ale jak patrzę na ten cudny jagodowy krem, otulający babeczki to zastanawiam się jak to możliwe!
OdpowiedzUsuń@burczymiwbrzuchu, w moim brzuchu na cupcakes zawsze będzie moda ;-)
OdpowiedzUsuńz tym kremem wygladaja obłędnie:)
OdpowiedzUsuńMisie to "kropka nad i" w tych babeczkach:-)
OdpowiedzUsuńCo daje tajki sposób pieczenia? Tzn. 20 minut w temp. 160 stopni i następne 10 w temp. o 10 stopni wyższej?
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to nie wiem. Upiekłam je w taki sposób, bo taki zaproponowała Asia z Kwestii Smaku (skąd został zaczerpnięty przepis). Przypuszczam jednak, że chodzi o to, by uniknąć ekspresowego przypieczenia babeczek z wierzchu, co może uniemożliwić ich dalsze rośnięcie :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, pewnie chodzi właśnie o to :). Zrobiłam babeczki i były ciut niedopieczone w środku. Ale tylko troszeczkę. Generalnie jestem zachwycona - takich babeczek zawsze szukałam! Są puszyste i mięciutkie (to pewnie zasługa długiego ucierania). Wspaniałe! Dodałam dwa razy tyle jagód - wszystkie opadły na dno babeczek, ale efekt był pyszny :).
OdpowiedzUsuńNatomiast nie wiem czemu, ale kremy z masła nigdy mi nie wychodzą. Masło się waży i widać wyraźne grudki. Krem był pyszny, ale nie tworzył takiej jednolitej masy, jak na zdjęciu. I to nie jedyny krem maślany, z którym miałam problem. Zawsze mam :). Co może być tego przyczyną?
Niestety, nie wiem co może być tego przyczyną... Może masło było zbyt miękkie/zbyt twarde? Kiedyś czytałam, że masło trzeba ubijać możliwie jak najkrócej, a zważoną masę można uratować przez dodanie dodatkowego kawałka świeżego masła. Nie testowałam tych porad, bo póki co nie miałam takiego problemu :).
OdpowiedzUsuńSwoją drogą dziwna sprawa, myślałam, że masło może się zważyćpo dodaniu np. żółtek, ale cukru pudru czy owoców? Hm...